Nasze ulubione książki

środa, 21 grudnia 2011

Rudolf Czerwononosy

Ostatnio bardzo ulubiony przez Maję świąteczny bohater. Dlatego nie mogło go zabraknąć w naszym domu.



Rudolfy z odcisków małych rączek umalowanych farbą. I oczywiście pierniczki Rudolfy - znalezione jak zwykle u Dorotuś. Wzbudziły zachwyt u nas w domu i w przedszkolu, tak że zanim się obejrzałam zostały tylko dwa :) Do schrupania  koniecznie ze szklanką mleka!


Acha, u nas jest biało! Maja i Tata ulepili dziś pierwszego bałwanka! Tak byśmy chcieli, że śnieg się utrzymał! A na dowód - tak wyglądają dziś nasze okna - calutkie przysypane :)

Pierniczki

Myśleliście, że nie robimy pierniczków? Ależ są i to baaardzo dużo, a produkcja jeszcze nie skończona. Z naszego ulubionego, niezawodnego przepisu z Moich Wypieków, raz zrobiłam inne i nie smakowały, a w dodatku bardzo źle się wałkowały, dlatego polecam wszystkim! Nawet teraz - nasze są mięciutkie po dwóch, trzech dniach - pyyyychota!

A i wiecie co? Dziś u nas pada śnieg!  Jupi jupi jupi! Dawno nie widziałam aż takiej radości na twarzy mojego dziecka :)




Choineczki są dość duże choć na zdjęciu tego nie widać, udekorowane przez Maję, zawiniemy w ozdobną folię i podarujemy najbliższym.

Ciepła domowego i śniegu za oknem na ostatnie dni przygotowań Wam życzę!

środa, 14 grudnia 2011

Kartki świąteczne

Jestem. Całym serduszkiem dziękuję Wam za troskę. Jesteśmy zdrowi, wszystko z nami w porządku, dalej tworzymy i bawimy się każdego dnia. Tylko ja jestem trochę inna, życie zawirowało i zrobiło fikołka, los ze mnie zadrwił i zaśmiał mi się prosto w twarz, a ja tracę całe siły na oswojenie się z tym, ot co. Nie dałam rady tu zaglądać, teraz też nie wiem, jak często się to uda, na pewno nie tak jak kiedyś. Ale jestem i od czasu do czasu pokażę jak spędzamy zimowe wieczory. Bardzo za Wami tęskniłam!

Jesień przeleciała pomiędzy palcami i wytrwale szykujemy się na Święta. Choinka jest już od tygodnia, bo kocham ją tak mocno, jak mało co i uwielbiam patrzeć na nią jak najdłużej. Są też kartki, własnoręcznie wykonane przez Maję - ja ograniczyłam się do naklejania taśmy dwustronnej i wiązania kokardek, resztę zrobiła moja córeczka - rysowała, wycinała, naklejała, malowała. To najpiękniejsze kartki, jakie kiedykolwiek wysyłaliśmy.





Na jutro jesteśmy umówione na Rudolfa Czerwononosego - mam nadzieję, że uda mi się go pokazać. Najcieplej jak umiem Was pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia!

sobota, 29 października 2011

Halloweenowe przyjęcie

Halloween już za nami, wczoraj, czyli w piątkowy wieczór, odbyła się nasza wyczekana zabawa :) Moje zdanie byłoby pewnie mało obiektywne, ale uczestnicy zapewniali, że było super :) Tego samego dnia bal halloweenowy odbywał się też w przedszkolu Mai, więc moja niespełna 4-letnia Córeczka wczoraj od rana do późnego wieczora była nietoperzem. Tak sobie wymarzyła, ja to marzenie spełniłam i była baaardzo szczęśliwa i dumna ze swojego kostiumu. A po przedszkolu była jeszcze nasza zabawa :)

Były halloweenowe przekąski: zupa z dyni, tarta z dynią, kiełbaski mumie, halloweenowe babeczki, chrupki potworki, czekoladki w ubrankach i jeszcze więcej.






Były halloweenowe ozdoby - balony, pająki, trąbki, kubeczki, serwetki, słomki, a przede wszystkim fantastyczni przebierańcy :)


Dzień wcześniej umówiłam się z sąsiadami na halloweenowy 'cukierek albo psikus' i ku mojemu miłemu zaskoczeniu u nikogo nie spotkałam się z negatywną reakcją na ten pomysł, a pukałam do wielu drzwi :) Wręcz przeciwnie, wielu sąsiadów reagowało bardzo entuzjastycznie na pomysł zabawy i pomimo, że miałam dla nich naszykowane własne cuksy, żeby nie narażać nikogo na dodatkowe przygotowania czy koszty, wiele osób wkręciło się świetnie do zabawy, sami szykowali słodkości i strasznościowe niespodzianki dla dzieci i naprawdę czekali na małych przebierańców. Tym, których nie zastaliśmy nakleiliśmy na drzwiach psikus - obrazeczek z duszkiem. Zapytacie jak było? Dzieci były ZACHWYCONE! Nie chodziło w ogóle o cukierki,  ( Maja wszystkie oddała koledze ) , ale o ekscytację przy pukaniu od drzwi do drzwi, radosne okrzyki 'Cukierek albo psikus!!!' i uśmiechnięte, żartujące mini otwierających dorosłych. Ojjj, było warto! Tym bardziej, że nasza ekipa naprawdę robiła wrażenie :)


Było oczywiście wycinanie wielkiego lampionu z dyni, Tacie wyszedł popisowo, dzięki wcześniejszym ćwiczeniom :) A teraz lampion zostanie skrojony, obrany i wyląduje w garnku :) Dwa w jednym, a ile radości!


I wreszcie były halloweenowe zabawy - przede wszystkim nowa wersja naszej ukochanej zabawy w głodną wiewiórkę, zasady te same tylko zamiast orzeszków naszykowałam wielgachną gromadkę duszków, które z pomocą plasteliny porozklejałyśmy po całym domu. A potem były wielkie poszukiwania i sprawdzanie, kto uzbierał najwięcej.


Było też nakrywanie się białym prześcieradłem i udawanie duszków. Dzieciom szło lepiej niż tatusiom :) W planie były jeszcze mumie z papieru toaletowego i odciskanie duszków i nietoperzy rączkami umoczonymi w farbie, ale zabawa potoczyła się swoim torem i już nie zdążyliśmy, nadrobimy za rok :)

Acha, a co jest charakterystyczne dla nietoperza? Hmmm? Że wisi do góry nogami!


Podsumowując, jestem bardzo zadowolona z naszych halloweenowych przygotowań i zabawy - było kolorowo, kreatywnie, śmiesznie i ekscytująco i absolutnie bez prawdziwego strachu. Było warto, do powtórzenia za rok, koniecznie! A jeśli komuś się to nie podoba, to jego sprawa. My, dzieci, nasi przyjaciele i zupełnie na co dzień obcy ludzie z osiedla bawiliśmy się wspaniale, ot co i kropka. :)

czwartek, 27 października 2011

Słomki, kubraczki dla czekoladek i nowe wcielenie wiaderka

Zabawa halloweenowa tuż tuż. Ostatnio jestem bardzo zmęczona, więc znów króciutko.



Ozdobiłyśmy słomki kolorowymi, halloweenowymi motywami, a czekoladki doczekały się nietoperzowych i duszkowych kubraczków, których inspiracją były te, znalezione na wspaniałym blogu.




Przygotowałam ich więcej, także wszystkie czekoladki zostaną ubrane :) A na koniec nietoperzowe wiaderko na cukierki. Umówiłam się z zaprzyjaźnionymi sąsiadami, że dzieci będą do nich pukać po cukierek albo psikus, i dlatego z potrzeby chwili przystosowałyśmy troszkę wiaderko Mai.


Ot tyle, pozdrawiam Was bardzo ciepło!

środa, 26 października 2011

Witrażyki

Wczoraj zrobiłyśmy wreszcie witrażyki na okno. Najładniej wyglądają kiedy świeci przez nie słonko, ale u nas dziś raczej chmurzasto.


Nasze są halloweenowe, ale też niekoniecznie, bo przecież temat koci jest u nas faworytem, dlatego po Halloween zdejmiemy dynie, a kociaki zostaną na oknie, bo Mai bardzo podoba się efekt. Na pewno tą techniką zrobimy też nowe witrażyki na okna, na Boże Narodzenie. Trzeba tylko białą kredką narysować wzory na czarnej tekturze, wyciąć nożykiem do papieru i pozaklejać otwory kolorową bibułką od spodu. To zadanie proste nawet dla dzieci, bo bibuła nie musi być równa, wystarczy powydzierać kolorowe kawałki, tak by przykryły otwory i powstają kolorowe oczka, wąsy, noski :)

A tak wyglądają nocą :)

wtorek, 25 października 2011

Pajączki


Dziś szybciutko i na temat. Mamy już niezłe stadko pajączków na Halloween. Są milusie i zabawne i naszą ulubioną zabawą z dzisiejszego wieczoru jest straszenie Tatusia, który udaje, że strasznie się boi kiedy na niego wchodzą i siadają. Do pająków z pomponów z włóczki, takich jak ten, nie miałam cierpliwości, ale te mnie wciągnęły :)

Pająk w całości z kolorowych wyciorków - nasz ulubiony :)


Pająk szyszkowo-jesienny z nogami z wyciorków.


I pajączki Pana Robótki ze sklejonych ze sobą wyciorków i dwóch małych gotowych pomponików - konieczny był super glue :)


Myślę, że stadko się powiększy :)

niedziela, 23 października 2011

Targi HOBBY

Maja nie ma w domu żadnej lalki, ani jednej, bobasa, szmacianej czy barbie, wyjątek stanowi Pani Weterynarz, ale ona mu zupełnie inną funkcję. W wózku jeździ oczywiście kotek, w domku mieszkają zwierzątka, butelką z mlekiem też karmimy kotka. Moja córeczka od lalek woli samochody :) W przedszkolu nie bawi się z koleżankami we fryzjera, tylko w piratów i wyścigi :) Dlatego nie mogło nas dziś zabraknąć na Targach Hobby na MTP. Czego tam nie było - modelarstwo kolejowe - m. in. makieta z jeżdżącymi ciuchciami o długości 1000 m, mistrzostwa modeli samochodów, tory samochodowe, wystawa modeli - ponad kilka tysięcy, modele samolotów i statków, akademia modelarstwa, gry towarzyskie - setki planszówek dla każdej grupy wiekowej, i wiele więcej.












Atrakcji było caaałe mnóstwo, ale najważniejsze ze wszystkiego było sterowanie ogromnym monster truckiem, do tej zabawy była naprawdę długa kolejka, każdy chciał pojeździć i Maja stała dzielnie bez mrugnięcia okiem. A auto spisało się super :) W tym samym czasie w innym pawilonie była wystawa psów rasowych, ale już nie daliśmy rady, za glośno burczało nam w brzuszkach :) 

piątek, 21 października 2011

Układanki na Halloween

Tak bardzo bardzo spodobał mi się ten pomysł Grażki, że w końcu zrobiłam dla Mai halloweenowe układanki z pudełek po zapałkach. Nasze mają trochę więcej elementów i są dwustronne - po jednej stronie jeden obrazek, po drugiej drugi.



Oczywiście musiało być z kotem, no i jest słodki kocurek i dynia. Bo nie wszystko co halloweenowe musi być straszne, ha! Ponieważ bardzo spodobały nam się wzory z układanek, zrobiłyśmy z nich też kartkę - zaproszenie na zabawę halloweenową dla przyjaciela Mai. W środku jest wklejona harmonijka z papieru ( samodzielnie wycięta, złożona i wklejona przez Maję, dzięki której po otwarciu kartki wyskakuje z niej ... kotek niespodzianka :)


A na jutro ciepłych i słonecznych jesiennych chwil Wam życzę!

środa, 19 października 2011

Mój mały kucyk

Bajka o powyższym tytule i wszystkie kolorowe koniki będące jej bohaterami są u nas ostatnio na szczycie listy hitów. Każde popołudnie upływa nam na zabawach w kucyki albo kucykami. A ostatnią faworytką Mai jest Tęcza - moja córka nieustannie wciela się w jej postać, a ja nie mam absolutnie nic przeciwko tej fascynacji, bo takie zabawy w odgrywanie ról i obmyślanie fabuły bardzo kojąco działają na wyobraźnię ( a kiedy byłam mała, takie kucyki były moim wielkim marzeniem :)). Dlatego dziś moja mała Tęczusia dorobiła się tęczowego, kucykowego ogona i teraz oprócz tego, że bryka jak prawdziwy kucyk to jeszcze jest do niego podobna :) Zabawa była na całego, a teraz Maja śpi razem ze swoim ogonem :))



poniedziałek, 17 października 2011

Płatki tulipana

Tata kupił kilka dni temu piękny bukiet tulipanów. Niestety kwiaty już zwiędły, ale było mi tak żal wyrzucić te słoneczne, żółte płatki, że odłożyłam je do zabaw z Mają.


Na początek nasza stara zabawa, jeszcze z niemowlęctwa, podrzucam garście płatków do góry, tak by obsypały Maję, wykrzykując 'Wiwat młoda para' ( tak, naprawdę :) i moja córka bardzo to lubi, ma przy tym bardzo bliski, sensoryczny kontakt z płatkami obsypującymi całe ciało.



Potem wąchałyśmy płatki i rozmawiałyśmy o tym jakie są - ćwicząc przymiotniki. A następnie okazało się, że jest ktoś kto wprost marzy o kąpieli w pachnących kwiatowych płatkach i nawet bardzo chciałby urządzić sobie w nich kwiatowe łoże :)


Próbowałam zachęcić Maję do zrobienia pracy plastycznej z ich udziałem - myślałam o słonku, albo po prostu łące, ale taką tematyką nie było dziś zainteresowania. Za to kiedy zaproponowałam jednego z ukochanych kucyków, już rozmowa była całkiem inna :)


I tak powstał portret kucyka z grzywą i ogonem z płatków tulipana, ach i jest też brokatowy blask, miało być troszkę, a wyszło jak zawsze :) ale Maja uważa, że jest pięknie i ja też. A najważniejsze jest to, że teraz na noc przepięknie pachnie tulipanami w całym pokoju Mai.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...